Zastanawiacie się jak nauczyć dzieci cierpliwości i odpowiedzialności? A może szukacie wspólnego projektu, który ozdobi Wasze mieszkanie? Mamy dla Was pomysł — załóżcie razem mini-ogródek na parapecie! Nie potrzebujecie do tego ani ogrodu, ani poświęcania godzin na doszkalaniu się. Wystarczy Wam odrobina chęci, kilka doniczek i ten artykuł.
Czego będziecie potrzebować?
Na początek wybierzcie dobrze nasłoneczniony parapet – najlepiej od strony południowej lub wschodniej. Przygotujcie małe doniczki lub pojemniki (świetnie sprawdzają się też kubeczki po jogurtach, słoiczki czy pudełka po lodach – recykling mile widziany!). Potrzebna będzie również ziemia uniwersalna oraz nasiona – i tu mała ściągawka:
- Rzeżucha – klasyka, która rośnie w kilka dni i nie wymaga nawet ziemi.
- Szczypiorek – rośnie łatwo i można dorzucić do porannej jajecznicy.
- Bazylia – świetna do włoskich dań, a dzieci pokochają jej zapach.
- Pietruszka naciowa – rośnie wolniej, ale jest bardzo wdzięczna i uniwersalna w kuchni.
- Mięta – klasyczne odświeżenie — idealne do lemoniady.
- Mini-pomidorki koktajlowe — jeśli macie nieco bardziej nasłoneczniony parapet i trochę cierpliwości, efekt WOW gwarantowany!
- Sałata masłowa lub rukola — szybkie zbiory i zdrowa przekąska prosto z parapetu.
Jak się za to zabrać?
Zacznijcie od wspólnego przygotowania pojemników — możecie je ozdobić farbami lub naklejkami, nadać im imiona albo narysować buźki. Potem wsypujecie ziemię, sadzicie nasiona zgodnie z instrukcją z opakowania, delikatnie podlewacie i… gotowe! Teraz wystarczy codziennie zaglądać do waszego ogródka, sprawdzać wilgotność ziemi i obserwować, jak z dnia na dzień pojawiają się pierwsze listki.
Dlaczego to takie fajne dla dzieci?
Po pierwsze — mini-ogródek to świetna lekcja przyrody w praktyce. Dzieci uczą się, skąd bierze się jedzenie, czego rośliny potrzebują do życia i że nie wszystko bierze się z marketu. Po drugie — to codzienna dawka odpowiedzialności. Nawet kilkulatek może być “szefem podlewania” i pilnować swojego zielonego zakątka. A po trzecie — jakie szczęście i ogromna satysfakcja z pierwszych zbiorów! Spróbujcie wspólnie zrobić kanapki z własnym szczypiorkiem albo dodać bazylię do sosu bolońskiego. Smakuje sto razy lepiej, serio!
Na koniec — bawcie się tym!
Nie traktujcie tego projektu jak kolejnego punktu do odhaczenia. Niech będzie to wasza wspólna, rodzinna przygoda — trochę brudna, trochę zabawna, ale pełna małych, zielonych sukcesów.